czwartek, 21 lutego 2019

Apel Matki Utęsknionej





Dni są intensywne. Dzieci, dom, mąż, praca, nauka. Różne działania,związane z Self-Reg.
Jestem teraz w domu, więc znajdę moment na kawę z teściową i babskie, międzypokoleniowe
pogaduchy. Gdy młodzież już śpi, nadchodzi małżeński czas. Oglądamy film, czasami kabarety,
najczęściej zajadamy pyszności, schowane przed “szarańczą” w zakamarkach lodówki
(serio- nasi synowie jedzą dużo i często, łatwiej ich ubrać, niż wyżywić :)). Przytulamy się,
rozmawiamy.
Ale nadchodzi też taki czas, kiedy tęsknię bardzo i nie cieszy mnie nic. Dopada mnie smutek,
łzy cisną się do oczu, a głos więźnie w gardle. Tęsknię. Do pierwszego płaczu, do zapachu
noworodkowej główki, do tupotu malutkich, bosych stópek. Do rozgardiaszu, do palca w oku…
I nic to, że mam dwóch synów i ten młodszy jeszcze nie wyrósł z pieluch. Ja to wszystko znam, ja to przeżyłam ze starszym i z najmłodszym.
Ale tęsknię. Tęsknię do tego, czego nie było. Tęsknię za tymi,których nie miałam w ramionach,
choć byli we mnie, byli częścią mnie. I ta tęsknota nigdy nie minie. Czas nie uleczy rany,
ale sprawi, że będzie dało się z nią żyć. I nie, nie będzie też tak, że każda kolejna strata będzie
boleć mniej. Będzie boleć dokładnie tak samo. I nie będzie też tak, że tęczowe dziecko będzie
czarodziejem i wymaże to, co się stało. Nie.
Więc jeśli chcesz, człowieku pomóc, to bądź po prostu. Zapytaj czy czegoś potrzebuję,
czy jest coś, co możesz dla mnie zrobić. Nie bój się mnie, nie odtrącaj. Pozwól mi płakać,
jeśli chcę, krzyczeć, jeśli potrzebuję. Pozwól na ból, rozpacz- nie mów, że będzie dobrzei nic
się nie stało.
Nie zaprzeczaj, nie uciekaj, bądź. Albo odejdź, jeśli nie masz już siły być.
Chociaż to takie trudne!

Mówię Ci to ja- Utęskniona Matka Dzieci Utraconych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz