Tak sobie pomyślałam, że już dojrzałam do pewnego wyznania.
Może niektórzy z Was wiedzą- mam ja dwoje dzieci płci męskiej w wieku 7 i 2,5 roku.
Dzieciaki wychowuję razem z mężem, na oko jest z nas standardowa rodzina 2+2.
Nasze życie pełne jest przygód, niespodzianek, niespodziewanych zwrotów akcji i szalonych
decyzji. Jesteśmy rodziną, jak tysiące innych- przeżywamy wzloty i upadki, sukcesy i porażki…
Odkąd na świat przyszedł starszy syn, nasze życie zdecydowanie przyspieszyło i jakoś tak
nie chce zwolnić tempa. Od jakiegoś czasu piszę bloga, ale też skrobię “do szuflady”,
najczęściej bohaterem moich opowiastek jest młodszy syn, albo ogólnie nasza rodzina.
O starszym nie wiedziałam jak pisać, bo perypetie, w których jest głównym bohaterem
wymagają większego wstępu, może nawet nie dla czytelnika, ale dla mnie- co bym miała
komfort, że opisałam już wcześniej co i jak, żebyście mieli widok na całą sytuację.
Dzieciaki wychowuję razem z mężem, na oko jest z nas standardowa rodzina 2+2.
Nasze życie pełne jest przygód, niespodzianek, niespodziewanych zwrotów akcji i szalonych
decyzji. Jesteśmy rodziną, jak tysiące innych- przeżywamy wzloty i upadki, sukcesy i porażki…
Odkąd na świat przyszedł starszy syn, nasze życie zdecydowanie przyspieszyło i jakoś tak
nie chce zwolnić tempa. Od jakiegoś czasu piszę bloga, ale też skrobię “do szuflady”,
najczęściej bohaterem moich opowiastek jest młodszy syn, albo ogólnie nasza rodzina.
O starszym nie wiedziałam jak pisać, bo perypetie, w których jest głównym bohaterem
wymagają większego wstępu, może nawet nie dla czytelnika, ale dla mnie- co bym miała
komfort, że opisałam już wcześniej co i jak, żebyście mieli widok na całą sytuację.
Aż tu nagle przyszedł czerwiec i dzień, w którym trochę mi się świat zatrzymał, trochę się
zakręcił, a trochę nogi ugięły. Bo jakoś tak widziałam u młodego pewne zachowania, ale
nie miałam pewności, ani też nie podejrzewałam co to może być, ot matczyna intuicja,
by przebadać dziecko… A jak już rozmawiałam w cztery oczy z lekarzem, słuchałam
diagnozy, to oczy mi się robiły jak 5 złotych i zaszczekać też nie bardzo wiedziałam co.
I było ciężko, kilka nocy nie przespałam, kilka dni się przesnułam, kilku osobom tyłek trułam
(dziękuję!), do siebie samej pogadałam… A potem minęły kolejne tygodnie, trudne, ciężkie,
wyczerpujące. Tygodnie, w których czułam, że chcę o nim pisać, ale nie wiem jak, żeby go
nie zranić, nie skrzywdzić, gdy kiedyś trafi w strony internetów, gdzie mógłby dorwać moje
wypociny. Aż wreszcie dzisiaj, kiedy czytałam książkę i słyszałam przez ścianę, jak chłopcy
bawią się z tatą, w głowie zapaliła mi się żaróweczka.
zakręcił, a trochę nogi ugięły. Bo jakoś tak widziałam u młodego pewne zachowania, ale
nie miałam pewności, ani też nie podejrzewałam co to może być, ot matczyna intuicja,
by przebadać dziecko… A jak już rozmawiałam w cztery oczy z lekarzem, słuchałam
diagnozy, to oczy mi się robiły jak 5 złotych i zaszczekać też nie bardzo wiedziałam co.
I było ciężko, kilka nocy nie przespałam, kilka dni się przesnułam, kilku osobom tyłek trułam
(dziękuję!), do siebie samej pogadałam… A potem minęły kolejne tygodnie, trudne, ciężkie,
wyczerpujące. Tygodnie, w których czułam, że chcę o nim pisać, ale nie wiem jak, żeby go
nie zranić, nie skrzywdzić, gdy kiedyś trafi w strony internetów, gdzie mógłby dorwać moje
wypociny. Aż wreszcie dzisiaj, kiedy czytałam książkę i słyszałam przez ścianę, jak chłopcy
bawią się z tatą, w głowie zapaliła mi się żaróweczka.
Nieneurotypowy.
Trafiło nam się, kurka, nieneurotypowe dziecko. Jak ślepej kurze ziarnko!
Obraz Ranva z Pixabay
PS Na zdjęciu wypisz, wymaluj mój poranny look :D